FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj     
Katastrofa / W pobliżu wraku...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 10, 11, 12  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lost Strona Główna :: Południowa część
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sagitta
Kooles
Kooles



Dołączył: 09 Gru 2006
Posty: 581
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:04, 10 Cze 2009    Temat postu:

- Słucham... ? - Nie wiem kiedy ktoś do mnie podszedł. Za dużo zamieszania. W jednej chwili wszystko się rozwaliło. Jak to się mogło stać? Pierwsza klasa, samolot z zewnątrz wydawał się jakby prosto z hangaru, zapłaciłam tyle za bilet... To na pewno wina tych pilotów. Brak kompetencji! Do jasnej cholery po co się biorą za coś czego nie potrafią robić!?

w tym momencie zupełnie przypadkowo zobaczyłam dopalające się ciało w służbowej, niebieskiej koszuli. Niesmaczne.
Przeniosłam swój wzrok z powrotem na wymizerowaną twarz
tej kobiety. Na pierwszy rzut oka trudno było określić jej status społeczny i wiek. Na razie wystarczało mi to, że jest człowiekiem.
- Możesz mi.... - pomóc? o nie nie powiem tego słowa. Zabrzmiałoby to jak prośba.
- Mogłabyś znaleźć moją walizkę? Taka czerwona w... ornamenty. na pewno ją poznasz. Mało kto pewnie taką miał. Powinna być w niej woda - muszę przemyć ranę.... Nie ładnie to wygląda. - siliłam się na uśmiech, ale bez przesady. Gdyby to był facet to co innego. Dwie pieczenie na jednym ogniu. Zdobędę walizkę nim totalnie to wszystko spłonie, a po drugie ta stopa... Zaczynała mnie ponownie bolec głowa od tego płaczu i pisków. Aż chciało się krzyknąć " zamknijcie się w końcu! Oni i tak nie żyją!" Na razie wolałam jednak oszczędzać gardło.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
donOlsenos
Nowy
Nowy



Dołączył: 29 Kwi 2009
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:47, 10 Cze 2009    Temat postu:

Po paru minutach oceniłem stan matki na dość dobry, resuscytacja się prawdopodobnie udała, jednak nieźle mnie to wyczerpało. Mała przyniosła drzwi na których położyłem jej matkę.
- A teraz zostań tutaj, poproś najbliższą osobę która będzie tędy przechodziła aby pomogła ci z mamą - rezolutne dziewczę zdaje się zrozumiało polecenie, a ja ruszyłem w stronę wraków, które coraz bardziej zajmowały się ogniem.
BAGAŻE! Czym prędzej pobiegłem ile sił w tamtym kierunku, rozpoczynając poszukiwania mojej czarnej walizki i ładnym, zielonym napisem "Travel". Lepiej będzie jeśli ją znajdę szybko...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gnat
Master of Game
Master of Game



Dołączył: 26 Lip 2007
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:03, 10 Cze 2009    Temat postu:

E... co...? A, no... tak... tak, tak, znam... Znaczy się... reanimujemy...
O co chodzi? Tyle ludzi, a mnie się pytają o wykształcenie medyczne? Krew na czole w krzyż mi się ułożyła?
Ach, co za odpowiedzialność, aż mi nogi zwaciały, ale na twarzy inteligentny wyraz twarzy. Dobra, skoczę do tej dziewczyny,
przynajmniej ma wszystkie kończyny. Ha, ale łatwo poszło, ledwo jej w płuca dmuchnąłem i się obudziła.
Zajmijcie się nią, powiedziałem.
Dwóch facetów ją zabrało... do oddzielonego miejsca na rannych, ale oddychających i niewymagających natychmiastowego opatrzenia.
Kurczę, co za organizacja.
O, jeszcze dwie osoby zajęły się rannymi, pomocne skurczybyki. Ta kobieta źle to robi, ale chyba nic nie zepsuje...
Zaciągam wyjącego pana do miejsca rannych - mają tam apteczkę, huh. Skąd się tacy ludzie biorą...
Mogę więcej, wracam pod zgliszcza...


Ostatnio zmieniony przez Gnat dnia Śro 16:07, 10 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tamara
Post Blaster
Post Blaster



Dołączył: 27 Lis 2006
Posty: 931
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:12, 10 Cze 2009    Temat postu:

Spadamy. Więc zdołałem przeżyć trzydzieści cztery lata. Szkoda, że nie ułożyłem sobie lepiej życia. Mogłem mieć lepszy kontakt z ojcem, choć na taki raczej w dzisiejszych czasach się nie powinno narzekać. Mogłem częściej odwiedzać rodziców, szczególnie matkę. Za rzadko spotykałem się z chrześniakiem. Z siostrą też. Zbyt pochopnie się rozwiodłem... O k u r w a, zjebałem swoje życie!
Nie no, przecież matka tego nie wytrzyma. Ojciec pewnie przeżyje drugi zawał, zawsze był silny, ale matka? A mały Bob? Pewnie załatwią mu drugiego ojca chrzestnego... choć czy kościół na to zezwala? A może po katastrofie lotniczej tak?
Mogłem nie jechać w tą j e b a n ą podróż, załatwiać zabawę tym snobom. Walić ich. Jezu, zwaliłem swoje życie.

Rozpaczania przerwał deszcz bagaży podręcznych, który polał się na moją głowę. Pasek jednej z torebek zatrzymał się na mojej szyi, w wyniku czego mogłem stać się ofiarą uduszenia przez jakiegoś "tonącego" chwytającego się paska...
Chciałem się wyplątać, przecież to nic trudnego...
Ale w tej samej chwili samolot .. pękł na pół.

...

Więc żyję! Dzięki ci, Boże! Od dziś na sto procent w ciebie wierzę!
Otworzyłem oczy i zobaczyłem piasek, piasek, ludzi, panikę ludzi, płonące resztki samolotu... Ej, chwila, tam jest mój bagaż! Dam radę wyciągnąć coś jeszcze, coś ze środka z pewnością się przyda!
Zerwałem się na równe nogi, ale po chwili noga mi się zgięła, szyja została ściśnięta... paskiem od torebki! Torebka z półtorametrowym paskiem, litości, kobiety!
Nigdy nie pojmę systemu ich torebek. A w środku pewnie jest dziesięć błyszczyków i suszarka do włosów...
Spojrzałem na ów cud techniki i ujrzałem... moją podręczną saszetkę! Widocznie przy owym deszczu bagaży podręcznych zaczepiła się ona o torebkę sąsiadki z samolotu! Jestem w domu! Dzięki ci, Boże, po raz drugi w przeciągu dwóch minut!

Pobiegłem z stronę samolotu, stanąłem tuż przed nim z intencją odzyskania bagaży, jak największej ilości. Teraz chyba nikt o tym nie myśli, a to przecież ważne...


Ostatnio zmieniony przez Tamara dnia Śro 17:42, 10 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NieKumam
Master of Game
Master of Game



Dołączył: 27 Lis 2006
Posty: 1002
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konoha-Gakure

PostWysłany: Śro 17:23, 10 Cze 2009    Temat postu:

Nic mi nie będzie... No tak, jak to łatwo ocenić. Choć rację trzeba temu facetowi przyznać, w porównaniu do innych nie było ze mną źle.
Proszę, niech to się nie dzieje naprawdę...
Wstałem bez większego problemu i zrobiłem kilka niewielkich kroków. Sytuacja zdawała się już nieco polepszać... Kilka osób dochodziło do siebie. Nawet zaczęli rannych gdzieś gromadzić. Świetnie po prostu.
Moją uwagę zwróciły dwie biegnące osoby. Błądziłem nieco wzrokiem aby dostrzec do czego aż tak im się spieszy i moim oczom ukazały się płonące szczątki samolotu a wśród nich nasze bagaże.
Może to i nieco dziwne rzucać się po walizki gdy wokół nas tyle rannych... Ale co nam właściwie przyjdzie z uratowania tych ludzi jeżeli nie będziemy mieli ich później czym opatrzyć? Tam musi być jakaś apteczka czy coś podobnego. A nawet jeżeli nie, to będą mogli założyć sobie po tym wszystkim ulubiony sweter...
Pobiegłem śladem obu mężczyzn aby im pomóc.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Constanze Mozart
Wszechwiedzacy
Wszechwiedzacy



Dołączył: 09 Gru 2006
Posty: 1160
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chorzów

PostWysłany: Śro 17:47, 10 Cze 2009    Temat postu:

Szłam przed siebie rozglądając się wokól, przypatrując się ludziom, ale tak jakbym była całkiem gdzieś indziej. Jakbym była od nich oddzielona jakaś zasłoną.
Ci, którym nic nie było, a którzy w miarę trzeźwo mysleli, rzucili się w stronę wraku chcąc ratować bagaże. Kiedy tam spojrzałam, zobaczyłam swoją zieloną, potężną walizke, ale na szczęście lezała wystarczająco daleko, by nie objęły jej płomienie.
Pewnie ją wyrzuciło, pomyślałam.
Ruszyłam w jej kierunku chcąc ją odciągnąć gdzieś na bok, kiedy zauważyłam, że ktoś macha w moją stronę...
-Hej! Może mi pani pomóc?- drobna blondynka wyraźnie patrzała na mnie.
Mój mózg jakby zaskoczył na właściwe fale, zaczął szybciej pracować, przypomniał sobie co powinnam robić...
Uklękłam naprzeciw niej przy ciele mężczyzny nad którym się pochylała.
- Czy dawał jakieś znaki życia? Widziałaś moze co mu się stało?- zapytałam przy okazji sprawdzając jego parametry życiowe.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ala-bala2
Post Blaster
Post Blaster



Dołączył: 08 Sty 2007
Posty: 994
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:27, 10 Cze 2009    Temat postu:

Niech ktoś wyłączy to światło! Moja głowa! Przez chwile miałam ważenie jakbym była na kacu, ale odrzuciłam tą myśl. Nie mogłam sobie przypomnieć, żebym wczorajszego dnia coś piła. Do tego nie pasowało mi podłoże na którym leżałam. Coś wkurzającego drapało mnie po twarzy.
Chciałam otworzyć oczy, ale moje ciało odmawiało posłuszeństwa. Zaczęłam za to wytężać zmysł, który nie wymagał poruszania się. Wsłuchiwałam się w otoczenie.
Jakieś krzyki, jęki, piski... Nie mogłam dopasować tego do żadnej znanej mi sytuacji. W dodatku rozpraszał mnie ten irytujący szum, który zdawał się być jakby tłem do tego całego zgiełku.
Nie ukrywam zainteresowało mnie to bardzo. Mimo bólu postanowiłam jednak otworzyć oczy. To co zobaczyłam było zdecydowanie ostatnią rzeczą jaką spodziewałam się zobaczyć.
-Gdzie ja do cholery jestem? nie byłam pewna czy wypowiedziałam to na głos.
Usiadłam. Rozglądałam się dookoła nie mogąc uwierzyć w to co widzę. Nie miałam pojęcia skąd się na tej plaży wzięłam.
Po kilku minutach mój mózg wydawał się wracać do normy. Zaczęłam kojarzyć fakty... Samolot... uderzenie... uczucie spadania... Wszystko łączyło się w jedna całość.
-Boże! My się rozbiliśmy! wykrzyczałam.
Nikt na mnie nie zwracał uwagi. Większość ludzi biegało bezmyślnie krzycząc coś, inni siedzieli jak otępiali jeszcze inni ganiali po plaży próbując pomagać rannym.
Ja nie mogłam się ruszać. Sparaliżowała mnie myśl, że nie dotrę na czas do LA.
Jeśli się spóźnię to koniec...
Potrząsnęłam głową próbując odrzucić tą idiotyczną myśl. Mój samolot rozbił sie na wyspie, a ja martwię się, czy dolecę na czas do Stanów. Spróbowałam się podnieść. W tym samym momencie moje poobijane ciało dało o sobie znać. Upadłam.
No nie tak nie może być! Nabrałam kilka głębokich wdechów i tym razem postanowiłam za wszelką cenę utrzymać się na nogach.
Tak! Udało się.
Zastanawiałam się co mam teraz zrobić. Uznałam, że najlepszym wyjściem będzie zajęcie się czymś, żeby nie myśleć o tej katastrofie i jej skutkach. Zaczęłam lustrować wzrokiem najbliższysz rozbitków.
-Kim by się tu zająć...? szepnęłam do siebie.
Kimkolwiek, byle by zając umysł...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mat
Administrator
Administrator



Dołączył: 27 Maj 2006
Posty: 1442
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: 70 cm od monitora :P

PostWysłany: Śro 21:15, 10 Cze 2009    Temat postu:

Ciemność. Powoli zacząłem otwierać oczy przymrużając je bez przerwy. Złapałem się za głowę prawą ręką.
Co się dzieje? - pomyślałem, próbując się skupić, jednak miałem totalną pustkę w głowie. Poruszyłem lekko i bezsilnie lewą ręką. Poczułem piasek. Plaża?
Lekko podparłem się i uniosłem głowę próbując się rozejrzeć, jednak promienie tak świeciły mi w oczy, że obraz był niezbyt wyraźny. Przysłoniłem oczy i rozejrzałem się dookoła. Gdy zobaczyłem tych wszystkich spanikowanych ludzi, szczątki samolotu, usłyszałem krzyki, zrobiłem wytrzeszcz najmocniej jak potrafiłem. Zacząłem panicznie rozglądać się bez celu. Ręce mi się trzęsły, w głowie miałem mętlik myśli, szeptałem w kółko sam do siebie:
-jak to mogło się mi przytrafić, jestem nietykalny, mi się nigdy nic nie dzieje, to niemożliwe...
Zacząłem oddychać coraz szybciej, wciągając równocześnie więcej powietrza niż zwykle.
-Gdzie moja ochrona, gdzie moja świta, ratunku! - krzyczałem jak opętany
-Ratunku, ratunku..... - mówiłem coraz ciszej aż w końcu zaczęło robić się coraz ciemniej, oddychałem jeszcze szybciej.
Zemdlałem.


Ostatnio zmieniony przez Mat dnia Śro 21:17, 10 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alex
Master of Game
Master of Game



Dołączył: 28 Lis 2006
Posty: 2252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:46, 10 Cze 2009    Temat postu:

- Czerwona w ornamenty? Spoko, postaram się znaleźć. - odpowiedziała z uśmiechem kobieta i założyła sobie kosmyk kasztanowych włosów za ucho. - Ja swój bagaż już na szczęście znalazłam. I ktoś mi już opatrzył rękę. - podniosła obandażowaną kończynę, tak żeby Marg mogła podziwiać idealnie wykonany obwój kłosowy. - No... mniejsza z tym, co nie? Ja idę szukać twojej walizki bo i tak nie mam nic lepszego do roboty, bo na udzielaniu pomocy się nie znam, a nie chciałabym kogoś przy okazji uszkodzić, co nie? A ty tu siedź i się nie ruszaj, bo sobie jeszcze coś gorszego z tą nogą zrobisz.
Kobieta zaczęła się powoli oddalać... Odwróciła się jeszcze na chwilę i krzyknęła. - Jestem Flavia jak by co...

Dziewczynka z radością krzyknęła za Stephenem. - Dziękuję panu! Jestem panu bardzo wdzięczna!
Jej matka odzyskała przytomność, jednak była bardzo osłabiona. Mała pocałowała mamę w czoło i usiadła rozglądając się w poszukiwaniu jakiejś odpowiedzialnej osoby.
- Wszystko będzie dobrze, mamuś. Zaraz pójdę po tego pana.
Dziecko zostawiło matkę i rzuciło się biegiem za Stephenem. Jednakże ten przepadł gdzieś w tłumie.


/ Ajlin, to było o mojej Kei? Bo jeśli nie, to już jest xD /

- Krwawię? - zapytałam ze zdziwieniem. W sumie być może... W lusterko nie spoglądałam by się upewnić czy to jest jakaś poważniejsza rana.
Gdy chłopak dotknął mego czoła poczułam jakby euforię. Moje zmysły reagowały w zwolnionym tempie.
- Chyba nic mi nie będzie. - bardziej chciałam przekonać siebie niż mojego towarzysza niedoli. - A ty się dobrze czujesz? - dodałam szybko. Moja reakcja bardzo mnie zdziwiła. Kei, ty się przejmujesz losem nieznanego ci faceta? Pewnie coś ci się w mózgu poprzestawiało jak się w głowę uderzyłaś.

Canis rozejrzała się wokół siebie. Nieopodal dostrzegła młodego, krzyczącego chłopaka.
- Gdzie moja ochrona, gdzie moja świta, ratunku! - niedługo po tych słowach mężczyzna zemdlał.


/ Alu, chodzi mi tu o postać Mata. Piszę to, bo wiem, że twoje myślenie jest tak ograniczone jak moje xD /
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ala-bala2
Post Blaster
Post Blaster



Dołączył: 08 Sty 2007
Posty: 994
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 22:19, 10 Cze 2009    Temat postu:

Rozglądanie nie wychodziło mi najlepiej. Słońce mnie oślepiało. Ileż można mrużyć oczy. Chciałam już się poddać gdy zobaczyłam pewnego mężczyznę. Cos krzyczał. Nie usłyszałam co. Albo po prostu znaczenie wypowiadanych przez niego słów nie docierały do mnie. Wkrótce po tym blondyn zemdlał. Podbiegłam do niego. Chwyciłam za koszule i zaczęłam klepać go lekko po policzku.
-Hej! Hej! Ocknij sie! krzyczałam do niego.
Zaczęłam rozglądać się za jakąś wodą, którą bym mogła potraktować tego młodego pana.

//Oj, jak ty mnie znasz. Nie miałabym pojęcia o jaką chodzi postać. Mój mózg nigdy nie pracuje poprawnie xD//
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sagitta
Kooles
Kooles



Dołączył: 09 Gru 2006
Posty: 581
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 9:54, 11 Cze 2009    Temat postu:

Flavia - dobre imię dla płatków odchudzających, ale nie dla dziewczyny. Z resztą , co mnie to obchodzi? Niech niuńka sama się tym martwi. Przynajmniej posłuszna. Gdy pokazała mi ten opatrunek chciałam parsknąć śmiechem. Strasznie nie dowartościowane dziecko. Niemal mówiła "Patrz na rękę! Ktoś mnie dotknął i pomógł". Paranoja.
Nie stać mnie było na nic innego jak uprzejme uśmiechanie się oraz przytakiwanie głową. Na dodatek te władcze rozkazy- jakby trochę pomyślała to doszłaby do wniosku , że moja "podróż " jest bez sensu.
Cholerna noga krwawi coraz mocniej. Gdyby nie ona, byłabym chyba już zupełnie spokojna. Samolot musiał mieć jakiś GPS czy coś w tym stylu. Na pewno już ekipa ratunkowa została wysłana. Ja pierdziele ale jestem śpiąca... Nieświadomi przeciągnęłam się.

Na szczęście przyzwyczaiłam się do tych krzyków. A może nikt już nie miał powodu krzyczeć? Może już sobie uświadomili...
Rozejrzałam się w poszukiwaniu jakiejś szmaty do opatrzenia nogi. Równie dobrze tak można było nazwać i moją sukienkę. Ech... Jak tylko znajdzie moją walizkę, musze sie koniecznie przebrać i czekać na ekipę. Oni przylecą, na pewno...

Po chwili znalazłam jakiś becik. Chyba tak to się nazywa. No cóż, właściciel nie skorzysta już z niego. Rozdarłam go na kilka części i jako tako obwiązałam nogę. Z minuty na minutę na śnieżnobiałym, niemowlęcym beciku zaczęła pojawiać się krew...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Prs
Nowy
Nowy



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocek

PostWysłany: Czw 10:51, 11 Cze 2009    Temat postu:

Bardzo powoli zacząłem dochodzić do siebie. Coraz wyraźniej, cała kakofonia dźwięków wokół mnie, nieprzyjemnie zmuszała mnie, bym wreszcie powrócił do świata żywych.
Skroń pulsowała mi otumaniającym bólem, przez pierwsze parę chwil nie mogłem skupić myśli w jedno. Czułem gorący żar skądś nieopodal, który natarczywie muskał mi twarz. Leżałem na jakimś piasku, a coś ciężkiego i czerwonego przytłaczało moje ciało.
Dotknąłem twarzy, bardzo lepiła się od krwi i czegoś jeszcze... Jak okazało się, były to czarne koronkowe stringi. W duchu zaśmiałem się z tej sytuacji, oraz tego, jak groteskowo musiałem wyglądać. Próbowałem podnieść się, ale od razu zalała mnie fala gorąca, a zawroty głowy zmusiły do powrotu do pozycji poziomej. Oddychałem miarowo, po czym ponownie spróbowałem wstać. Odrzuciłem to wielkie czerwone coś, co okazało się być walizką. Jej zawartość była w połowie porozrzucana wokół mnie. Otrzepałem się z piasku i rozejrzałem po okolicy... Dopiero teraz dotarło do mnie, co takiego się wydarzyło. Cała okolica wyglądała jak po przejściu jakiegoś huraganu. Palące się zgliszcza samolotu, krzyki i jęki pasażerów, nawoływania, porozrzucane bagaże...
-O mój Boże...- pomyślałem
-Jezu, rozbiliśmy się, jak to możliwe?!! - starałem się jakoś to wszystko wyjaśnić
Gdy nagle przez myśl przebiegło mi jedno imię - Desdemona, moja sąsiadka z Nowego Jorku, której tak naprawdę nigdy nie było mi dane bliżej poznać, a dziwnym trafem znaleźliśmy się w tym samym samolocie...
Próbowałem biec, ale odrętwiałe nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Zbierało mi się na wymioty od tych ciągłych zawrotów głowy. Wiedziałem jednak że muszę odnaleźć Des oraz pomóc innym.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
donOlsenos
Nowy
Nowy



Dołączył: 29 Kwi 2009
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 13:48, 11 Cze 2009    Temat postu:

W duchu dziękowałem sam sobie, że przed podróżą na wszelki wypadek kupiłem jedną z tych droższych walizek. Wytrzyma nawet katastrofę lotniczą - zachęcał mnie sprzedawca. Co za ironia.
Po paru minutach grzebania między cudzym bagażem (przy okazji ratując je przed ogniem) znalazłem ją - niemal w nienaruszonym stanie. Ufff.
Byłem zbyt zmęczony by robić cokolwiek. Za dużo jak na jeden dzień.
Postanowiłem odejść nieco od tego zgiełku i chaosu. Co chwila rzucałem spojrzeniem na przerażone twarze ludzi - sytuacja była gorzej niż tragiczna. Przynajmniej coraz więcej osób odzyskiwało przytomność, jeden gość nawet ze stringami na twarzy, co nieco mnie rozbawiło. Ale to nie polepszało sytuacji w każdym razie.
Wreszcie usiadłem w spokoju. Po chwili odetchnienia postanowiłem przejrzeć zawartość walizki - wszystko było na miejscu - kilka ubrań oraz niewielkie czarne pudełeczko. Jego zawartość przeznaczyłem na czarną godzinę, Chyba niebawem ona wybije...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ilien
Moderator
Moderator



Dołączył: 27 Lis 2006
Posty: 1462
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 13:50, 11 Cze 2009    Temat postu:

[przeczytałam na szybko, wszystkie info i tak nie są mi potrzebne ; p ]

W końcu do domu. Wycieczka darmowa ale nudna jak cholera. I pomyśleć, że tak mnie kiedyś ciągnęło do tej Japonii. Wcale nie wypoczęłam. Idę spać
...
Obudził mnie lekki wstrząs i dziwnie znajome "Prosimy zachować spokój", które, co gorsza, nie napawało nadzieją na przyszłość. Pewnie mi się śni.
Kolejny wstrząs, mocniejszy. Krzyki, piski... Ćpałam coś?

>a potem coś walnęło mnie w głowę, i urwał mi się film<

Uczucie jak na kacu gigancie, tylko z uczuciem rozciętej ręki, smrodem spalenizny i wyjątkowo głośnymi odgłosami (wolę nie wiedzieć co to). Pode mną coś... jakby... piach? Kurr... Byłam na jakiejś imprezie i miałam aż takie schizy?
"Good sake, good! Drink!" mówili łamaną angielszczyzną. Narąbać się w trupa sake? Wstyd, to nie może być tak...
Coś tu jest nie tak, za dużo pisków. Otworzyłam oczy i podniosłam się z bólem...
Żartujecie sobie, prawda?
Dopiero teraz wszystko do mnie dodarło... a raczej nie wszystko... Kurwa, nic nie dotarło! Lot 666, godzina 13 - nie jestem przesądna, ale to już przegięcie! Kev, piękny prezent urodzinowy mi sprawiłeś!
Nie wiem, co mam robić. Bo co mogę robić?! Siedziałam jak wryta i gapiłam się jak durna na to wszystko.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aileen
Jeden z najlepszych
Jeden z najlepszych



Dołączył: 29 Lis 2006
Posty: 1781
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:54, 11 Cze 2009    Temat postu:

//Tak, Olcia, to było do Ciebie ^.^//

- Źle nie wygląda – mruknąłem, mrużąc oczy i spoglądając niepewnie na pobrudzone krwią czoło dziewczyny – Ale nigdy nic nie wiadomo – dodałem, tym razem z lekkim uśmiechem.
Wolę nie bawić się w doktora, bo kompletnie nie znam się na medycynie.
Moja wiedza ogranicza się do użycia bandaża, wody utlenionej i znania właściwości witaminy C.
Niestety nie mam tutaj ani jednej z tych trzech rzeczy.

- Czy dobrze się czuję…? – mimowolnie wyszczerzyłem zęby, słysząc to pytanie. Kto by się dobrze czuł w takiej chwili po katastrofie? Skinąłem jednak lekko głową – Nic mi nie jest.

Siłą woli powstrzymałem się od ponownego skrzywienia, gdy ból w ręce stawał się coraz bardziej dokuczliwy.
Kątem oka dostrzegłem kilku rozbitków, którzy biegną w stronę płonącego wraku samolotu.

- Bagaż…! – prawie krzyknąłem – Trzeba go odzyskać, póki jeszcze się nie sfajczył. Mam nadzieję… – mruknąłem niepewnie. – Przy okazji może znajdą się bandaże.

Ruszyłem w kierunku wraku, w pośpiechu odwracając się do dziewczyny.

- Jak wyglądała twoja walizka? Podpisana była?

//[EDIT: osobowość postaci została zaktualizowana w karcie (: ]


Ostatnio zmieniony przez Aileen dnia Czw 17:39, 11 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lost Strona Główna :: Południowa część Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 10, 11, 12  Następny
Strona 2 z 12

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
     Lost: No to żeśmy sie zgubili =P - Gimczerolandia     
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group   c3s Theme © Zarron Media
Regulamin