FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj     
Katastrofa / W pobliżu wraku...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 10, 11, 12  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lost Strona Główna :: Południowa część
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Alex
Master of Game
Master of Game



Dołączył: 28 Lis 2006
Posty: 2252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:55, 11 Cze 2009    Temat postu:

Kurczę, on ma rację. Trzeba ratować bagaż. Co prawda nic cennego ze sobą nie wiozłam, ale zawsze lepiej mieć swoją ulubioną parę dżinsów niż ją stracić.
Podążałam tuż za chłopakiem.
- Moja walizka... ee... - chyba na prawdę porządnie się uderzyłam w głowę. Jaką ja miałam walizkę do jasnej cholery? - mm... - doznałam olśnienia - Mam czarną walizkę. Podpisana 'Ookami'. - Co go obchodzi moja walizka? Niech się swoją martwi. Chociaż... gdy dwie osoby szukają jednej rzeczy to łatwiej jest cokolwiek odnaleźć. Uch... czy przed katastrofą myślenie sprawiało mi taki sam ból?
- Emm... a jak wyglądał twój bagaż?

Flavia przepadła jak kamień w wodę. Z pewnością spotkała kolejną interesującą osobę i robiła to, co lubiła najbardziej... zagadywała swą ofiarę na śmierć.
Natomiast Marg traciła coraz więcej krwi...


Marline, owa rudowłosa dziewczynka szukająca Stephena błądziła między tłumem rozkrzyczanych rozbitków. Nie mogła znaleźć ani matki, ani też wybawcy matki.
Z nerwów zaczęła miętosić bluzkę. Oczy miała pełne łez. Ogarnęła ją panika.
Kilka razy zaczynała biec, po chwili się zatrzymywała, dwa razy się przewróciła.
Gdy miała się już poddać ujrzała siedzącego nieopodal Steve'a. Szybko do niego podeszła. Zawahała się czy usiąść... Spojrzała niepewnie na mężczyznę, po czym zdecydowała się przysiąść.
- Niech mnie pan więcej nie zostawia. - nieśmiało zaczęła rozmowę.


Ostatnio zmieniony przez Alex dnia Czw 18:43, 11 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aileen
Jeden z najlepszych
Jeden z najlepszych



Dołączył: 29 Lis 2006
Posty: 1781
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:52, 11 Cze 2009    Temat postu:

Pomimo tragedii całej sytuacji, zaśmiałem się wesoło pod nosem. Dziwna dziewczyna…
- Czyżby objawy amnezji?
Sam chyba chciałbym je mieć. Przynajmniej nie pamiętałbym przebiegu całej katastrofy, aż do momentu upadku, kiedy to dopiero straciłem przytomność.
Na samo wspomnienie aż się wzdrygnąłem.
- Czarna walizka. Ookami – powtórzyłem po dziewczynie. – …Wilk.
Przyspieszyłem kroku, czując narastającą panikę.
- Moja jest mała, szara, z imieniem ‘Ayame’ wypisanym na biało w kanji. Na przedniej kieszeni.
Cholera jasna, Ayame przecież mnie zabije, jeśli tej walizki mu nie oddam! Jeszcze tego brakowało, że mogła w każdej chwili spłonąć.
Bosko, kurna.

Nagle potknąłem się o leżącą na piasku torbę.
- Nie wierzę!
To była MOJA torba. Leży sobie spokojnie na mojej drodze. Niesamowite.
Zdusiłem w sobie histeryczny śmiech i zarzuciłem ją sobie na ramię. Niech to szlag, muszę jeszcze znaleźć gitarę. Nie ścierpię, jeśli spłonie.
Momentalnie poczułem nieprzyjemny skurcz w żołądku, mając wizję gitary w roli ogniska.
- Daj mi proszę znać, jeśli znajdziesz gdzieś gitarę w pokrowcu – poprosiłem dziewczynę, robiąc zbolałą minę.
Pokonałem ostatnie kilka kroków dzielących mnie od wraku i szybko zacząłem rozglądać się po bagażach. Nie tylko my chcemy je odzyskać, więc wypadałoby zająć się też innymi…
Podniosłem pierwszą lepszą walizkę i odrzuciłem ją na bok w bezpieczniejsze miejsce.
- BOŻE…! – wysapałem, machinalnie przeczesując włosy – Kamienie w nich wożą, czy co?
Dając popis swojej zerowej kondycji, to samo zacząłem robić z kolejnymi.
Kilka walizek stało już w płomieniach i w duchu modliłem się, by któraś z nich nie była moją.
Nie przerywając swoich czynności, zacząłem wypatrywać swojego i od dziewczyny bagażu. Zgrozo, moja kondycja jest naprawdę beznadziejna.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alex
Master of Game
Master of Game



Dołączył: 28 Lis 2006
Posty: 2252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:11, 11 Cze 2009    Temat postu:

On się śmieje do mnie czy ze mnie? Dziwny chłopak... Ale jaki przystojny!
Rozglądałam się wszędzie w poszukiwaniu swojej walizki. Nigdzie nie mogłam tego cholerstwa dojrzeć.
- Gratulacje. - mruknęłam gdy mój towarzysz odnalazł swoją własność.
Znudzona i przygnębiona deptałam cudze bagaże wciąż nie mogąc znaleźć swojego.
- Gitarę? - ożywiłam się nieco - Grasz na gitarze? - może jak znajdę instrument to mnie czegoś nauczy...
Ogień coraz bardziej się rozprzestrzeniał. Pochłonął już sporą część bagaży.
Jakieś dwadzieścia metrów przed sobą Keiko zobaczyła znajomy kształt. Jej walizka płonęła. Ale wyglądało na to, że da się ją jeszcze uratować.

Rzuciłam się pędem do swojej walizki. Jak tu ją zagasić?
- O kurwa! - przeklęłam po polsku.
Tuż pod walizką Kei znajdowała się gitara.
- Gitara! - krzyknęłam już po japońsku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gnat
Master of Game
Master of Game



Dołączył: 26 Lip 2007
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:26, 11 Cze 2009    Temat postu:

Sytuacja ustatkowywała się z każdą chwilą. Chaos zaczął zanikać.


Niedobitków dookoła mnie jest wystarczająco mało, żebym mógł pójść w inne miejsce. No to podchodzę do jakiejś latynoski,
która wygląda na łebską i w dodatku zirytowaną, więc nie mogę przepuścić okazji.
-Hej, dziewczyno, czujesz nieodpartą chęć pomocy?, pytam. W tej samej chwili, właściwie w trakcie wypowiedzi, zauważam kiepsko opatrzoną nogę.
I ona widzi moją minę, mówiącą coś w rodzaju: 'Och, niunio, nie miał cię kto opatrzyć?'.



Do Samanthy podbiega siedmioletnie dziecko. Siada obok, przytula się.


Pięćdziesięcioletnia kobieta zatrzymuje koślawo poruszającego się Kayleigh.
-Nic panu nie jest? Ale czy na pewno nic panu nie jest? Bo wszyscy mówią, że jest w porządku, ale ja wiem, że tak nie jest z pewnością. Nie wygląda pan dobrze, niechże pan powie, co panu jest, ja muszę ratować ludzi...


W pobliżu Dericka coś wybuchło, ale nie był to wybuch wielki. Był za to pomocny - kilka walizek i plecaków znalazło się w jego pobliżu.

W podbrzusze Jasona trafiła książka.


Ostatnio zmieniony przez Gnat dnia Czw 19:33, 11 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aileen
Jeden z najlepszych
Jeden z najlepszych



Dołączył: 29 Lis 2006
Posty: 1781
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:55, 11 Cze 2009    Temat postu:

Usiadłem na pierwszej lepszej walizce i odetchnąłem głęboko.
Jeszcze kilka razy poprzerzucam sobie bagaże, a okaże się, że taka praca da mi lepsze rezultaty, niż wyciskanie sztang na siłowni.
Na której, notabene, nigdy nie byłem.
Ależ mam ochotę sięgnąć po papierosa. Swoją drogą, to drugi powód moich zadyszek.
Z zamyśleń wyrwał mnie krzyk towarzyszącej mi dziewczyny. Po chwili gdzieś z boku nastąpił niewielki wybuch.
Zerwałem się na równe nogi.
- Co się stało?! – zawołałem zdezorientowany, nie rozumiejąc jej słów i nie zdążając nawet odpowiedzieć na jej wcześniejsze pytanie.
Dopiero, gdy znalazła się przy jakiejś walizce, zapewne swojej, i ponownie krzyknęła, tym razem po japońsku, zrozumiałem.
- Gitara! – ponownie powtórzyłem po dziewczynie.
Migiem znalazłem się tuż przy instrumencie, ramieniem odciągając Japonkę od płomieni. Chwyciłem za rączkę pokrowca i wyciągnąłem spod bagażu, nie mogąc powstrzymać się od szerokiego uśmiechu na twarzy. Dzięki Bogu, że gitara była zabezpieczona – w przeciwnym razie mogłaby spłonąć, a tak ucierpiał jedynie pokrowiec.
Adrenalina mi podskoczyła, gdy zauważyłem stojącą w płomieniach walizkę dziewczyny.
Rany, muszę przestać tak panikować…! Chyba nigdy się tego nie oduczę.

Bez zbędnych tłumaczeń przechwyciłem bagaż i rzuciłem go na piasek, turlając go w nim, by stłumić pożar.
Kątem oka desperacko szukałem własnej walizki.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alex
Master of Game
Master of Game



Dołączył: 28 Lis 2006
Posty: 2252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:08, 11 Cze 2009    Temat postu:

Łoł. No to przynajmniej nie muszę się martwić o to jak tu pozbyć się ognia z mojej walizki.
- Dzięki, ale nie trzeba było.
Podniosłam swój bagaż i rozejrzałam się. Chyba trzeba stąd zmykać jeśli nie chcemy stać się jakąś pieczenią.
- Lepiej stąd chodźmy. - My? Jakie my? To, że wspólnie znaleźliśmy swoje rzeczy nie oznacza, że on ma ze mną wszędzie łazić. - Znaczy... ja stąd idę.
Skierowałam się w stronę oceanu wlokąc za sobą przypaloną walizkę. Ciekawe w jakim stanie są moje ubrania...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aileen
Jeden z najlepszych
Jeden z najlepszych



Dołączył: 29 Lis 2006
Posty: 1781
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:36, 11 Cze 2009    Temat postu:

- Trzeba było – odpowiedziałem krótko.
Jeszcze nieco rozkojarzony spojrzałem w miejsce wcześniejszego wybuchu. W tamtej okolicy leżała spora ilość walizek.
Niechętnie poprawiłem torbę na ramieniu i chwyciłem pokrowiec z gitarą, kierując się w ich stronę. Jak na ironię losu, pod nogami wyrósł mi mój bagaż.
- Już po mnie – westchnąłem zrezygnowany, kucając i przejeżdżając dłonią po podpisanym białą farbą imieniu ‘Ayame’.
Walizka z jednej strony była lekko zwęglona, a zamek błyskawiczny pęknięty. Uchyliłem suwak i z ulgą stwierdziłem, że spora ilość rzeczy ocalała.
Co nie zmienia faktu, że Ayame udusi mnie gołymi rękami za swoją zniszczoną, cenną własność. Ja tam nie wiem, co on takiego widzi w tej ohydnej walizce…

Poszedłem za radą dziewczyny i odsunąłem się od wraku, jednak nie skierowałem za nią.
Widocznie przestała już krwawić, więc da sobie sama radę.
Zwaliłem na piasek swoje rzeczy i pacnąłem tyłkiem na walizkę, jednocześnie dogrzebując się w torbie papierosów i zapalniczki. Odpaliłem jednego. O tak, tego mi było trzeba.
- Uważaj na siebie – powiedziałem do oddalającej się towarzyszki, wypuszczając z ust dym.
Mimowolnie znów zaśmiałem się. Urocza dziewczyna. I dziwna. Zdecydowanie.
Przez myśl przeszło mi, by pomóc innym rozbitkom, lecz byłem wyczerpany zarówno fizycznie, jak i psychicznie.
Zaciągnąłem się ponownie papierosem, mrużąc oczy i obserwując otoczenie.


Ostatnio zmieniony przez Aileen dnia Czw 20:39, 11 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jarrah
Bohater
Bohater



Dołączył: 09 Gru 2006
Posty: 1403
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się biorą dzieci? :)

PostWysłany: Czw 20:51, 11 Cze 2009    Temat postu:

Budzę się. Jest niewygodnie. Boli mnie. Wszystko. Otwieram oczy. Boli jak jasna cholera! Jasno. Za jasno. Wokół jakieś krzaki. I piasek. Za dużo piasku. Podnoszę głowę ciągle leżąc w miarę spokojnie. Powoli odtwarzam w głowi niedawne wydarzenia. Jedno wielkie BUM! 'Kurwa mać!' - myślę. Takie coś mogło przydarzyć się tylko mi. Ludzie biegają jak poparzeni. O dziwo ciągle trzymam kurczowo w ręce moją torebkę. Próbuję wstać. Na szczęście mogę to zrobić, chociaż wszystko mnie boli. Podchodzę do brzegu oceanu nie patrząc na ludzi. Patrzę w ocean, a następnie zaczynam oglądać ludzi dookoła. Uśmiechnęłam się do jednej z kobiet, myśląc 'Taaak, zajebisty powód do radości...'. Wyciągnęłam z torebki paczkę papierosów, wyjęłam jednego, odpaliłam. 'No, przynajmniej tyle.'

Ostatnio zmieniony przez Jarrah dnia Czw 20:53, 11 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alex
Master of Game
Master of Game



Dołączył: 28 Lis 2006
Posty: 2252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:52, 11 Cze 2009    Temat postu:

- Uważaj na siebie. - powtórzyłam i prychnęłam. Jak ja tego nienawidzę. Całe życie 'uważaj na siebie', 'bądź ostrożna', 'może ci pomóc?'... Chociaż z drugiej strony to dobrze, że brat się zawsze o mnie martwił. W końcu tylko on mi pozostał.
Ledwie zdołałam przejść kilka metrów i już zahaczyłam butem o jakiś metalowy pręt. Nie utrzymałam równowagi i upadłam. Przy okazji zaryłam łbem o kolejne wystające z ziemi metalowe coś. Krew pociekła mi na oczy.
Nienawidzę katastrof lotniczych.


Ostatnio zmieniony przez Alex dnia Czw 20:52, 11 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ilien
Moderator
Moderator



Dołączył: 27 Lis 2006
Posty: 1462
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:01, 11 Cze 2009    Temat postu:

Czy ci popaprańcy szukają swoich walizek? Do jasnej cholery, ten krwawi, tamten krwawi, a oni walizek szukają?
Na dobrą sprawę, to ja też nic nie robię...
Aż nagle "zajęcie" samo się znalazło. Podbiegła do mnie mała dziewczynka* i przytuliła mnie.
Nie nie nie maleńka, tylko nie mów mi, że zginęła twoja mamusia, i mam cię teraz niańczyć...
I co ja mam jej powiedzieć...
Szlag by to, wolałabym siedemdziesięcio-latka bez nogi...
- Hej... co... Co tu... - wydukałam w końcu - Czego chcesz? - dodałam po chwili już bardziej stanowczo. Może nawet chamsko. Dogadam się z psem, dogadam się z kotem, ale nie z dzieciakiem, którego rodzice pewnie leżą gdzieś tu, uwaleni krwią.



//*Gnat zatwierdził, że może być dziewczę//
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aileen
Jeden z najlepszych
Jeden z najlepszych



Dołączył: 29 Lis 2006
Posty: 1781
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:13, 11 Cze 2009    Temat postu:

Rany…
Po raz kolejny stłumiłem dziś histeryczny chichot, który napadł mnie w momencie, gdy dziewczyna przedrzeźniła mnie, a następnie jak długa runęła na piasek, potykając się.
Jestem kilkanaście minut po katastrofie lotniczej, z której ledwo uszedłem z życiem, a do tej pory miałem więcej powodów do śmiechu, niż rozpaczy.
Uśmiech jednak zniknął z mojej twarzy, gdy na czole Japonki ponownie pojawiła się krew.
Katastrofę przeżyła, a zabije się przez potknięcie…
Uniosłem się z walizki i szybszym krokiem podszedłem do dziewczyny.
- Jesteś niemożliwa – mruknąłem z petem między ustami, jednocześnie wywracając oczami. – Mówiłem, żebyś na siebie uważała - dodałem, patrząc na nią znacząco.
Przykucnąłem przy niej i ściągnąłem z siebie koszulę, pozostając w samym podkoszulku, po czym przyłożyłem ją do rany.
- Uciskaj – powiedziałem stanowczo, a nastepnie wstałem. – I nie ruszaj się z miejsca. Idę poszukać bandaży.
Odwróciłem się na pięcie i podszedłem do pierwszej lepszej walizki, otwierając ją i przeszukując.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alex
Master of Game
Master of Game



Dołączył: 28 Lis 2006
Posty: 2252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 10:44, 12 Cze 2009    Temat postu:

Dobry Boże, jaki wstyd. Kolejna życiowa porażka. I jak zajebiście boli.
Czemu życie nie ma dla mnie litości?
I czemu ten chłopak wciąż chce mi pomagać?
Zdusiłam w sobie chęć wyrażenia nienawiści jaką go w tym momencie darzyłam.
'Kei, pozwól sobie pomóc.' Uch... brat zawsze miał rację.
- Nic mi nie jest. - szepnęłam bez przekonania.
Z nie takich opresji wychodziło się już bez większego uszczerbku na zdrowiu. Jednak teraz to już przeszłam samą siebie. Przeżyłam katastrofę lotniczą! Poezja... Jakoś do mnie to nie docierało... może to skutek szoku powypadkowego? Ale czy to w tym momencie jest istotne? Przecież zaraz i tak przybędzie pomoc.
Mam tylko nadzieję, że nie dudnią o tej katastrofie w wiadomościach. Itachi strasznie by się martwił. Właśnie! Itachi! Muszę do niego zadzwonić.
Jedną ręką przyciskałam do rany koszulę Japończyka, drugą zaś próbowałam znaleźć w torebce telefon.
Tu cię mam!
Szybko znalazłam imię brata na liście kontaktów i przycisnęłam zieloną słuchaweczkę. Dzwoń. Szybciej. Tylko żeby odebrał...
- No szlag by to trafił! - jęknęłam poirytowana. Nie mam tutaj zasięgu. Bosko!

Eizo otworzył walizkę. Nie było w niej nic co przypominałoby bandaż. Z kolejną było to samo. Następna również nie posiadała niczego przydatnego przy udzielaniu pierwszej pomocy. Widać nikt nie spodziewał się żadnego wypadku.

Kobieta, do której Jacqueline się uśmiechnęła spojrzała na nią krzywo. Jednak gdy spostrzegła, że Jackie wyjmuje papierosy odwzajemniła uśmiech i podeszła do niej.
- Mogłabyś... mnie poczęstować? Do tej pory nie znalazłam swojego bagażu, a głód nikotynowy robi swoje...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sagitta
Kooles
Kooles



Dołączył: 09 Gru 2006
Posty: 581
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:19, 12 Cze 2009    Temat postu:

-Odpuść sobie... Zabaw się w matkę Teresę gdzieś indziej - Zerknęłam tylko przelotem na tego faceta. Znalazł sobie chyba obiekt kpin. Gdyby nie ta cholerna noga, po prostu bym sobie poszła.
I gdzie ta Fla cośtam? No pięknie - zaraz to wszystko się zjara a ja zostałam bez niczego. Można by wykorzystać tego gościa, ale nie wyglądał na potulnego pikusia...
- co się tak patrzysz na moją stopę? Jesteś lekarzem czy co? - powiedziałam nie tyle co w złości ile ze zniecierpliwienia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
shiny
Nowy
Nowy



Dołączył: 07 Maj 2009
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pią 13:23, 12 Cze 2009    Temat postu: ad: Constanze Mozart (Juliet Holmes)

/btw: Nie nazwałabym Desdemony "drobną", ma 178 cm wzrostu. xD Ale jest przy tym bardzo szczupła./

Sprawdzałam oddech rannego, któremu próbowałam pomóc, gdy podbiegła do mnie blondynka, którą wołałam.
- Czy dawał jakieś znaki życia? Widziałaś może co mu się stało? - zapytała się.
- Nie za bardzo... Był przygnieciony walizą. Ale serce mu bije i oddycha. Wykonałam kilka razy sztuczne oddychanie. Chyba już mu lepiej. - odpowiedziałam.
Poszkodowany nie ruszał się, ale powoli nabierał kolorów. Nie miał też żadnych widocznych obrażeń poza paroma otarciami.
Zobaczyłam, że kilku mężczyzn zorganizowało już punkt w którym zbierali rannych. O dziwo wyglądało na to, że stan większości był całkiem dobry.
Patrząc jak kobieta, która przyszła mi z pomocą bada faceta stwierdziłam, że już się tu na wiele nie przydam.
Sporo osób zbierało swoje (i pewnie nie tylko swoje) bagaże. Postanowiłam również poszukać swoich rzeczy. Wrak się dopalał, ale nie wszystkie walizki spłonęły.
- Pójdę sprawdzić co z bagażami, może uda mi się odnaleźć moją walizkę... Powiem komuś z punktu rannych, aby pomógł pani zanieść tam naszą ofiarę, dobrze? - powiedziałam do blondynki i nie czekając na odpowiedź wstałam, otrzepałam się z piasku i pobiegłam w stronę wraku.

Minęłam parę młodych Japończyków gadających coś po swojemu. Wyglądało na to, że przynajmniej oni mieli już swoje bagaże i chyba nieźle się bawili, przekomarzając. Kurczę, ten chłopak miał nawet gitarę!
Przebiegłam też koło nastolatki poklepującej po twarzy młodego, zemdlonego chłopaka z kretyńskim wyrazem twarzy.
Nigdzie w pobliżu nie było jednak Kayleigh'a.
Dotarłam to punktu rannych. Zwykle nie zdobyłabym się na to aby kogoś zaczepić, ale w tak wyjątkowej sytuacji nie musiałam się nawet zbierać na odwagę. To było naturalne, że trzeba pomóc rannym.
- Przepraszam, czy ktoś mógłby pomóc? - zwróciłam się do jakiegoś starszego gościa, który pochylał się nad bandażami - Znalazłam mężczyznę przygniecionego przez walizkę, ale żyje i oddycha. Została przy nim kobieta, o tam. - wskazałam kierunek z którego przybiegłam - Przydałby się ktoś silny aby przynieść tu poszkodowanego.
Czekając na odpowiedź spojrzałam w stronę wraku, który był już blisko. Nagle coś wybuchło, trochę rzeczy rozleciało się w różne strony, ale nikt nie ucierpiał. Wielki czarnoskóry gość został dosłownie obsypany rzeczami... i hej! Czy to nie jest mój plecak? Tak, wyraźnie widziałam (dzięki Ci Boże, za okulary) swój charakterystyczny brelok w kształcie książki.
Nigdzie za to nie było mojej brązowej walizki z naklejkami z flagą Finlandii i napisem "I (serce) NY", za to dostrzegłam wielką, zieloną walizę tuż obok sterty spalonych przedmiotów z innych bagaży.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jarrah
Bohater
Bohater



Dołączył: 09 Gru 2006
Posty: 1403
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się biorą dzieci? :)

PostWysłany: Pią 13:56, 12 Cze 2009    Temat postu:

-Jasne- odpowiedziałam kobiecie, która do mnie podeszła i wyciągnęłam otwartą paczkę w jej kierunku. -Cudowna przygoda, nieprawdaż? - powiedziałam z nieukrywanym sarkazmem. Jeszcze raz ogarnęłam ocean wzrokiem, po czym popatrzyłam na kobietę i powiedziałam -Jacqueline. Jestem Jacqueline.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lost Strona Główna :: Południowa część Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 10, 11, 12  Następny
Strona 3 z 12

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
     Lost: No to żeśmy sie zgubili =P - Gimczerolandia     
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group   c3s Theme © Zarron Media
Regulamin